Jeszcze przed miesiącem świat był słoneczny, ludzie mili, a z przeciwnościami losu można było sobie poradzić. A dziś? Szaro, buro i zimno. Rano nie chce ci się wstać z łóżka; wieczorem masz ochotę zwinąć się w kłębek i żeby nikt nic od ciebie nie chciał. W dodatku nic cię nie cieszy…
Brzmi znajomo? To pewnie jesienna depresja. Krótsze dni, brak słońca, spacerów i naturalna o tej porze roku mniejsza aktywność organizmu może wywołać przewlekłą chandrę, którą popularnie nazywamy jesienną depresją.
Co robić? Jeśli poprawiamy sobie nastrój jedzeniem, to do wiosny przybędzie nam 2-3 kilo, jeśli drinkiem i papierosem, z lustra spojrzy za jakiś czas szarawy, zmięty zombie. Można sprawić sobie specjalną lampę, ale nie znam nikogo, kto by ją miał, więc piszę o niej "z kronikarskiego obowiązku".
Warto zadbać o dietę: ryby, warzywa, owoce, witamina D, kwas foliowy. Dobrze jest zadbać o regularny rytm snu i aktywności. Trzeba zmusić się do wysiłku fizycznego i wychodzić na słońce, gdy tylko się pojawi.
To jednak, co skutecznie i szybko pomaga przy chandrze, to masaż. Odpowiednio dobrany odpręża, a jednocześnie dodaje energii. Rozluźnia i uelastycznia mięśnie, usuwa zmęczenie z nóg i karku. Masaż podnosi nastrój, a ucisk i rozcieranie stymulują przy tym cyrkulację krwi i limfy. Jeśli do tego dodać spokojną muzykę, relaks będzie naprawdę głęboki. Już w trakcie masażu poczujesz, jak "hormony szczęścia" radośnie płyną do twojego mózgu.
Dobry masaż pozwoli zapomnieć o stresie i zregenerować siły. Można go mieć bez wychodzenia z domu, o dogodnej porze dnia. To skuteczne lekarstwo na jesienną chandrę.